Obserwatorzy

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 1 "bilety"

 *Rosalie* POV
-Ros! Ros, cholera wstawaj! - usłyszałam czyjś głos nad moją głową, chcąc ukryć się przed drażniącym dźwiękiem nakryłam głowę poduszką - Ros, jakiś ładny chłopak stoi i czeka n ciebie na dole -Natychmiast zerwałam się z łóżka. Wstając zderzyłam się z czymś miękkim, a właściwie z kimś, z moim tatą i upadłam z powrotem na łóżko.
-tatoo- jęknęłam, uśmiechnął się w TEN sposób co znaczyło że zrobił coś z czego jest zadowolony i nie jest to dla mnie miłe - nikogo tam nie ma prawda? -spytałam retorycznie, bo znałam odpowiedź.
-Nie, ale dobrze że już wstałaś - uśmiech nie schodził z jego twarzy
-A co w tym dobrego? - spytałam dalej leżąc tam gdzie upadłam.
-Mam dla ciebie list - rzucił mi białą kopertę, ignorując moje wcześniejsze pytanie.
-To tyle? - byłam lekko podirytowana że przerwał mi mój sen.
-Nie, zaraz masz szkolę, ubieraj się szybko to cię odwiozę - wyszedł.
Jęknęłam zrezygnowana ale wstałam, i nie chcąc stracić podwózki powlokłam się do łazienki.
Prysznic trochę mnie orzeźwił, wysuszyłam włosy i pachnąca wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy szukając czegoś do ubrania się, padło na to. Książki miałam w szkolę, więc wzięłam tylko telefon i zbiegłam na dół. Mama od razu podała mi jogórt i dwie kanapki. Szybko je zjadłam i poszłam do salonu.
-Jedziemy? - spytałam taty siedzącego na kanapie.
-Jasne, chodź - poczekałam aż założy buty wsiedliśmy do samochodu. Droga zajęła nam jakieś 10 minut. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwiczki, tata zawrócił i odjechał. To było dziwne. Przeszłam kawałek dzielący mnie od szkoły, i ku mojemu zdziwieniu, szkoła była zamknięta.
Wyjęłam telefon i już miałam zadzwonić do Johna, spytać się o co chodzi, gdy moją uwagę przykuła data na wyświetlaczu. 1 kwietnia, poniedziałek ...szkoła zamknięta a mój tata wykręcił mi numer.
I jeszcze odjechał, teraz muszę wracać na piechotę, po prostu ekstra.
-Co do cholery to niby miało być?! -Krzyknęłam wchodząc do domu
-Prima aprilis! - krzyknął mój tata.
-Grrr, to nie mogłeś mnie na przykład, oblać wodą?! - dalej byłam zła, ale coraz mniej.
-Nie Ros, i nie warcz na mnie - powiedział rozbawiony.
Mama która dopiero weszła do kuchni i zobaczyła mnie czerwoną ze złości i tatę czerwonego ze śmiechu, sama się roześmiała a ja chwilę potem do nich dołączyłam.
Nie chciało mi się wymyślać nic co mogło by posłużyć jako zemsta, więc wyszłam z kuchni już wchodziłam na schody gdy zatrzymał mnie głos taty.
-Otworzyłaś list?- spytał
- Nie, jeszcze, dzięki za przypomnienie - wbiegłam do pokoju i rzuciłam się plackiem na łóżko.
Znalazłam kopertę i otworzyłam, wyciągnęłam jakieś dwa podłużne kartoniki i rzuciłam je w bok, wyjęłam jeszcze kartkę A4 złożoną na cztery. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać:

"Dziękujemy za wzięcie udziału w konkursie "Poznaj swojego idola". Uprzejmie informujemy że pani opowiadanie, zdecydowanie było najlepsze, dlatego to właśnie pani WYGRYWA! GRATULACJĘ!
Nagroda obejmowała (w przypadku piosenkarza/ piosenkarki) bilety na koncert oraz wejście za kulisy i możliwość spotkania się z gwiazdą po koncercie.W formularzu zgłoszeniowym wybrała pani Justina Biebera. Koncert odbędzie się 03.04.2013 roku. W kopercie powinny znajdować się dwa bilety i wejściówka za kulisy. Życzymy udanej zabawy :)
Dream Company 
*W wypadku jakichkolwiek pytań, lub nie pewności prosimy dzwonić na tel. kontaktowy: 592***610 lub skontaktować się z nami drogą mailową; Dream.Company@***.com"

Czytałam to już chyba po raz 7 i dalej nie wierzyłam. w końcu przeniosłam wzrok z kartki papieru na dwa prostokątne kartony, które wcześniej odrzuciłam na bok. Tak, to były bilety. Ale zaraz zaraz...Dziś prima aprilis...czemu mojemu tacie tak strasznie zależało na tym żebym otworzyła ten list? Czyżby wiedział co było w środku, jeśli tak to skąd? Chyba  że sam to wysłał i znów chciał mnie nabrać! Obejrzałam jeszcze raz bilety, naprawdę były dobrze podrobione. Zła na samą siebie że uwierzyłam, że narodziła się we mnie nadzieja na poznanie mojego idola, złapałam mocniej oba kartoniki i jednym ruchem je rozerwałam na pół. Czynność powtórzyłam jeszcze parę razy aż zostały z nich tylko drobne kawałeczki bez użytecznego papieru.

2 komentarze: